Bogumin, Polenlager Nr 32

W czerwcu 1943r. obóz we Frysztacie został zlikwidowany. Więźniowie zostali przetransportowani do Polenlagru Nr 32 w Boguminie (Bohumin, wtedy Oderberg). Moi bliscy znaleźli się tam końcem czerwca. „Zakwaterowano” ich w byłych koszarach. Olek wspominał, że w sąsiedztwie ogrodzonego wysoką siatką i drutem kolczastym obozu  znajdował się park, a po drugiej stronie duże gospodarstwo dworskie, należące prawdopodobnie do człowieka nazwiskiem Larysz lub Larisch.
W nielicznych zachowanych wspomnieniach więźniów warunki w Boguminie opisywane są jako znacznie gorsze niż we Frysztacie. Spano na kilkupiętrowych drewnianych pryczach – co najmniej po dwie osoby na pryczy.
Najbardziej dawały się we znaki apele. Każdy więzień musiał stać w wyznaczonym dla niego miejscu, co często trwało ok. 2 godz. Nierzadko w strugach deszczu. Okna kancelarii Lagerfuerera wychodziły na plac apelowy. Podobno lubował się on w widoku zalewanych przez deszcz, wyprostowanych w postawie na baczność postaci…
Racja żywnościowa to był 10-dekagramowy kawałek chleba, kawa, która przypominała ją tylko kolorem i zupa z liści buraków. Ponieważ w obozie oczywiście istniał przymus pracy (w miejscowych fabrykach, w gospodarstwie rolnym, w szpitalu wojskowym), ci z więźniów, którzy wykonywali szczególnie ciężką pracę fizyczną, otrzymywali po maleńkim kawałeczku mięsa. Jesienią niektórym kobietom, które pracowały w gospodarstwie rolnym, udawało się przemycić do obozu buraka cukrowego. Piekło się go w popielniku. Dla dzieci była to prawdziwa uczta, choć mogły dostać tylko po kawałeczku. Bo właśnie dla dzieci więźniarki ryzykowały w ten sposób życie – w przypadku przyłapania groziła im za to wywózka do Auschwitz.
Jasia,która skończyła niedawno 13 lat, zapewne jak i inni więźniowie została sfotografowana najprawdopodobniej na początku pobytu w Boguminie.

Jasia-Bogumin-1943-44Wygląda tu bardzo sympatycznie, ma na sobie „normalny” sweterek, a uszach… czy mi się wydaje, czy to są kolczyki?! Już nie jest blondynką, jak na wcześniejszych zdjęciach – włoski ma zupełnie ciemne. Wspominała, że ogolono jej głowę (pewnie jeszcze we Frysztacie) i potem włosy odrosły już całkiem ciemne. Absolutnie nie wygląda na więźniarkę… Mogłabym podejrzewać, że zdjęcie zrobiono już po wojnie, ale… Na ledwo widocznym stemplu na odwrocie fotografii widać napis:”Handwerkliches Lichtbild. Oderberg O/S. Foto Voh…(?)”

Jasia-1943-bogumin-stempel

To pewnie w tym zakładzie pracował znany skoczowski fotograf Józef Syjud, również więzień Bogumina-Oderbergu. Miał tam dostęp do sprzętu i materiałów fotograficznych i dzięki temu, także ryzykując życiem, wykonał zdjęcia z lagru, które przetrwały wojnę. Kilka z nich jest w moim archiwum.

6 myśli na temat “Bogumin, Polenlager Nr 32

  1. Mój tata (ur.1929) z bratem i rodzicami trafili tam po wysiedleniu z Łodygowic w ramach Saybusch Aktion w maju 1942.
    Wspominał wrednego lagerfuhrera, który gdy miał kiepski dzień, w białych rękawiczkach sprawdzał czy konie są czyste – oczywiście aby ludzie nie dostali śniadania. Tata zwijał się na pryczy z głodu i był szczęśliwy kiedy dostawał od starego sąsiada skórki od chleba – bo tamten nie mógł pogryźć. Dziadek pracował w fabryce smarów a tata na tartaku, potem u gospodarzy i tam było mu lepiej – dobrze o nich mówił, tak jak o policjancie (Kandziora?) który był przychylny Polakom. Tata wspominał transport romskich dzieci, moja babka zaopiekowała się jakąś dziewczynką i chciała ją przygarnąć, ale niestety wszystkie te dzieci po jakimś czasie wywieziono do Auschwitz. Ani tata, ani dziadkowie nie doczekali się jakiegokolwiek zadośćuczynienia po wojnie. Trzeba pamiętać, byłbym wdzięczny za więcej informacji.

    Polubienie

    1. Mój ojciec też był z rodzicami i rodzeństwem wysiedlony z Łodygowic w maju 1942 roku, miał wtedy zaledwie 3 miesiące, hitlerowcy przebili mu na wylot obie nogi w udach – jakimś cudem przeżył. Co jeszcze mu zrobili tego się już raczej nie dowiemy,…

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz