okupacyjne „krakowskie złote”, czyli „młynarki”

Z tymi pieniędzmi używanymi w Generalnej Guberni to też ciekawa sprawa. 
Pieniądz wprowadzony przez Niemców miał nie tylko tę samą nazwę, co przed wojną- złoty, ale wyglądał też prawie identycznie – jak w przypadku banknotu pięciozłotowego. Prawie, bo zamiast znaku wodnego banknoty miały taki jakby rzucik, a na białym tle widać było popiersie jakiegoś chłopa w czapce.
W naszej „skrzyni skarbów” mam dwa przedwojenne banknoty pięciozłotowe emitowane w Warszawie 2 stycznia 1930 roku.
 
Widoczny pod światło znak wodny przedstawia jakąs renesansową głowę królewską-prawdopodobnie któregoś z Zygmuntów.

Znalazłam w sieci pięć złotych z 1941 roku. 
 
 Oprócz „chłopa w czapce” jest jeszcze jedna różnica: na pięciozłotówce sprzed wojny widnieją podpisy prezesa Banku Polskiego Władysława Wróblewskiego oraz naczelnego dyrektora i skarbnika. Na tej okupacyjnej podpisani są prezydent Feliks Młynarski i jego zastępca Rudolf Jędrzejewski.
Niemcy, którym zależało na utrzymaniu zaufania ludności do waluty, nie tylko zachowali nazwę złoty, ale też właśnie Młynarskiemu zaproponowali kierowanie nową instytucją emisyjną. Młynarski, po konsultacjach z podziemiem i za zgodą gen. Sikorskiego zgodził się pod warunkiem, że na banknotach będą napisy wyłącznie w języku polskim i że w nazwie banku będzie słowo Polska. Niemcy warunki przyjęli i 8 kwietnia 1940r. Bank Emisyjny w Polsce (z siedzibą w Krakowie) rozpoczął oficjalną działalność (chociaż pierwsze emitowane banknoty miały datę 1 marca 1940r.). Nota bene: była to jedyna instytucja (poza Polskim Czerwonym Krzyżem) na terenach zajętych przez Niemców, która miala słowo „Polska” w swej nazwie.  
Mimo, że przedwojenne banknoty podlegały wymianie, moi dziadkowie zachowali oprócz tych dwóch pięciozłotówek jeszcze banknot dziesięciozłotowy z 20 lipca 1929 r.
 
Na rewersie jest bardzo ciekawe pouczenie:
„Podrabianie, usiłowanie podrabiania, puszczanie w obieg lub usiłowanie puszczania w obieg podrobionych biletów Banku Polskiego podlega karze ciężkiego więzienia”.
 
 Mam jeszcze dwa banknoty już z pierwszej emisji Banku Emisyjnego w Polsce z 1. marca 1940 r. (po jedynce jest kropka, może to szczegół, ale tak Niemcy oznaczają liczebnik porządkowy; na przedwojennych polskich banknotach tego nie ma).
Na awersach obu widnieje podobizna Emilii Plater, zaś na rewersach – charakterystyczne budowle krakowskie – Wawel i Sukiennice.
Najwyższym nominałem było 500 zł z sylwetką górala i Tatrami na odwrocie. Stąd potoczna nazwa tego banknotu – „góral”, uwieczniona w jednej ze zwrotek okupacyjnej piosenki „Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź-masz górala i mnie puść!”
Ogólnie wszystkie okupacyjne złote nazywano „złotymi krakowskimi” lub „młynarkami” od nazwiska prezesa Młynarskiego. Ale tego musiałam się dowiedzieć z sieci – wcześniej myślałam, że tam jakaś młynarka była;)
Takimi właśnie pieniędzmi Andzia musiała płacić za towar przywożony z GG do swojego ciągle jeszcze funkcjonującego sklepu. Bo że jeździła tam oficjalnie, wiem z zachowanych przepustek. Ale o tym kiedy indziej…

Dodaj komentarz